Wolno szaleć młodzieży wolno starym zwodzić
Wolno się na czas żenić wolno i rozwodzić
Godzi się kraść ojczyznę łatwą i powolną
A mnie sarkać na takie bezprawia nie wolno
Wolno szaleć młodzieży wolno starym zwodzić
Wolno się na czas żenić wolno i rozwodzić
Godzi się kraść ojczyznę łatwą i powolną
A mnie sarkać na takie bezprawia nie wolno
Niech się miota złość na cię i chytrość bezczelna
Ty mów prawdę mów śmiało satyro rzetelna
Gdzieżeś cnoto gdzieś prawdo gdzieście się podziały
Tuście niegdyś najmilsze przytulenie miały
Czciły was dobre nasze ojcy i pradziady
A synowie co w bite stąpać mieli ślady
Szydząc z świętej podściwych swych przodków prostoty
Za blask czczego pozoru zamienili cnoty
Słów aż nadto a same matactwa i łgarstwa
Wstręt ustał a jawnego sprośność niedowiarstwa
Śmie się targać na święte wiary tajemnice
Jad się szerzy a źródło biorąc od stolice
Grozi dalszą zarazą Pełno ksiąg bezbożnych
Pełno mistrzów zuchwałych pełno uczniów zdrożnych
A jeśli gdzie
Się cnota i pobożność mieści
Wyśmiewa ją zuchwałość nawet w płci niewieściej
Wszędzie nierząd rozpusta występki szkaradne
Gdzieżeście o matrony święte i przykładne
Gdzieżeście ludzie prawi przystojna młodzieży
Oślep tłuszcza bezbożna w otchłań zbytków bieży
Co zysk podły skojarzył to płochość rozprzęże
Wzgardziły jarzmem cnoty i żony i męże
Zapamiętałe dzieci rodziców się wstydzą
Wadzą się przyjaciele bracia nienawidzą
Rwą krewni łup sierocy łzy wdów piją zdrajce
Oczyszcza wzgląd nieprawy jawne winowajce
Zdobycz wieków zysk cnoty posiadają zdzierce
Zwierzchność bez poważenia prawo w poniewierce
Zysk serca opanował a co niegdyś tajna
Teraz złość na widoku a cnota przedajna
Duchy przodków nadgrody cnót co używacie
Na wasze gniazdo okiem jeżeli rzucacie
Jeśli odgłos dzieł naszych was kiedy doleci
Czyż możecie z nas poznać żeśmy wasze dzieci
Jesteśmy ale z gruntu skażeni wyrodni
Jesteśmy ależ tego nazwiska niegodni
To co oni honorem podczciwością zwali
My prostotą ochrzcili więc co szacowali
My tym gardziem a grzeczność przenosząc nad cnotę
Dzieci złe psujem ojców podściwych robotę
Dobra była uprawa lecz złe ziarno padło
Stąd ci teraz Feniksem prawie zgodne stadło
Zysk małżeństwa kojarzy żartem jest przysięga
Lubieżność wspaja węzły niestatek rozprzęga
Młodzież próżna nauki a rozpusty chciwa
Skora do rozwiązłości do cnoty leniwa
Zapamiętałe starcy zhańbione przymioty
Śmieje się zbrodnia syta z pognębionej cnoty
Wstyd ustał wstyd ostatnia niecnoty zapora
Złość zaraźna w swym źródle a w skutkach zbyt spora
Przeistoczyła dawny grunt ustaw podściwych
Chlubi się jawna kradzież z korzyści zelżywych
Nie masz jarzma a jeśli jest taki co dźwiga
Nie włożyła go cnota fałsz podłość intryga
Wolno szaleć młodzieży wolno starym zwodzić
Wolno się na czas żenić wolno i rozwodzić
Godzi się kraść ojczyznę łatwą i powolną
A mnie sarkać na takie bezprawia nie wolno
Wolno szaleć młodzieży wolno starym zwodzić
Wolno się na czas żenić wolno i rozwodzić
Godzi się kraść ojczyznę łatwą i powolną
A mnie sarkać na takie bezprawia nie wolno